piątek, 30 października 2020

 Zapraszam do odmawiania różańca wspólnie z całą Polską

"Różaniec do granic nieba" 

modlimy się za wszystkie dzieci nienarodzone zabite w naszych

rodzinach, te o których wiemy i te, które są nam nieznane,

przepraszamy was i chcemy przyjąć do serca wasze przebaczenie.

Prosimy, jeśli już oglądacie Boga twarzą w twarz, wstawiajcie się za

nami, by śmierć nie miała dostępu do naszych rodzin. Prosimy o

modlitwę za Polskę i cały świat, by wrócił do Boga Ojca, naszego

Stwórcy.

Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

https://www.rozaniecdogranic.pl



Zapisz się



Zapraszam i pozdrawiam łącząc się w modlitwie Jarosław Staśkiewicz

wtorek, 29 września 2020

 Ojciec Robert K. Anderson O.C.S.O zmarł 29 września 2020 roku. Miał 88 lat.

Pokój Jego duszy


 



Ojciec Robert urodził się 23 stycznia 1932 roku w Hartford w USA. Święcenia kapłańskie przyjął 21 grudnia 1955 r. W Spencer, Massachusetts, USA.


Mnich trapista Robert K. Anderson O.C.S.O podróżował w 1967 roku ze swojej wspólnoty w Massachusetts do Norwegii, aby zrealizować swoją pustelnię. Z pomocą biskupa Johna Willema Gran O.C.S.O, który bardzo chciał, aby jego bracia przybyli do Norwegii, najpierw osiedlił się w Moelvbrakke przy Austbygdi w Telemarku. Następnie przeniósł swój dom dalej w kierunku Tinnsjøen.


W 1977 roku wydzierżawił nieużywaną małą farmę Hylland, aw 1995 roku fundacja „Munkelyd Ocisto” kupiła tę ziemię.


Ojciec Robert przez długi czas mieszkał sam na tym miejscu, ale w końcu stało się ono małą, kontemplacyjną wspólnotą na Hylland - w duchu trapistów i zgodnie z regułą benedyktynów.


Bracia mieszkają w oddzielnych celach, ale wspólnie jedzą, pracują i modlą się. Własnymi rękami zbudowali na miejscu piękny mały kościół, a w każdą środę i sobotę Msza Święta odprawiana jest według wschodnich obrządków.


Z miłością wspominajmy księdza Roberta.



Pater Robert K. Anderson O.C.S.O døde den 29. september 2020. Han ble 88 år gammel.

 

Pater Robert var født 23. januar 1932 i Hartford i USA. Han ble presteviet 21. desember 1955 i Spencer, Massachusetts i USA.

Trappistmunken Robert K. Anderson O.C.S.O reiste i 1967 fra sin kommunitet i Massachusetts til Norge for å realisere sitt eneboerkall. Med hjelp fra biskop John Willem Gran O.C.S.O, som sterkt ønsket sine ordensbrødre til Norge, slo han seg først ned i en Moelvbrakke ved Austbygdi i Telemark. Siden flyttet han sitt hjem lenger ned mot Tinnsjøen.

I 1977 fikk han leie det nedlagte småbruket Hylland, og i 1995 kjøpte stiftelsen «Munkelyd Ocisto» denne jorden.

Pater Robert bodde lenge alene på stedet, men det ble etterhvert et lite, kontemplativt fellesskap på Hylland – i trappistisk ånd og etter den benediktinske regula.

Brødrene bor i hver sine hytter, men spiser, arbeider og ber i fellesskap. Med egne hender har de reist en vakker liten kirke på stedet, og hver onsdag og lørdag feires Den Hellige Messe etter østlig ritus.

 

Vi lyser fred over pater Roberts minne.

poniedziałek, 17 sierpnia 2020

XXXVI PIELGRZYMKA DO MARIAHOLM


XXXVI PIELGRZYMKA DO MARIAHOLM

 Zapraszam na mszę św. w intencji pielgrzymów wędrujących do Mariaholm do Madonny z Enebakk, którą odprawi Ojciec Antoni Erragudi SVD w kościele św. Olava w Oslo. Po mszy odprawi nabożeństwo wynagradzające za zniewagi przeciwko Najświętszemu Sakramentowi połączone z adoracją Eucharystyczną. Na zakończenie odśpiewany zostanie Apel Jasnogórski.


       Piątek 28 sierpnia 2020 rok godzina 19:00



XXXVI PILGRIMAGE TIL MARIAHOLM


  Jeg inviterer deg til den hellige messen. for pilegrimer som skal til Mariaholm til Madonna fra Enebakk, som skal feires av far Antoni Erragudi SVD på st. Olav kirke. Etter messen skal han feire en tjeneste som kompensasjon for fornærmelser mot Det velsignede sakramentet kombinert med eukaristisk tilbedelse. På slutten blir Jasna Góra-appellen sunget.


        Fredag ​​28. august 2020 klokka 19.00

Przewodniczący Polskiej Grupy Pielgrzymkowej Jarosław Staśkiewicz

sobota, 15 sierpnia 2020

Pielgrzymka do Mariaholm 2020

 Szczęść Boże,

Z żalem i smutkiem powiadamiam, że tegoroczna XXXVI pielgrzymka, którą miał poprowadzić Ojciec Waldemar Gonczaruk pod hasłem "Nie lękajcie się, otwórzcie drzwi Chrystusowi" na cześć 100 urodzin św Jana Pawła II nie odbędzie się w tradycyjnej formie. 

O tym jak upamiętnimy tegoroczne uroczystości i w jakiej formie oddamy cześć Matce Bożej powiadomię wszystkich przez maila i na blogu.

Przyczyną zablokowania pielgrzymki są obostrzenia związane z Covid 19.

Pozdrawiam Was serdecznie i łączę się w modlitwie Jarosław Staśkiewicz

czwartek, 16 lipca 2020

wtorek, 14 kwietnia 2020

STOP ABORCJI


STOP ABORCJI

Furgonetka „Stop aborcji" przed szpitalem w Gorzowie. Działacze ...

Obywatelski projekt całkowitego zakazu aborcji powraca do Sejmu. 
Sejm zajmie się tą kwestią 15 kwietnia 2020 r.
PODEJMIJMY MODLITWĘ I POST ABY RATOWAĆ BEZBRONNYCH,
TYCH CO POTRZEBUJĄ NASZEGO WSPARCIA.
BĄDŹCIE Z NIMI DZISIAJ.

czwartek, 9 kwietnia 2020


"Ocalenie" to wydarzenie, przez które wchodzimy do Arki dwóch serc: 
Miłosiernego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi.


Ty, o synu człowieczy, mów do domu Izraela: Powiadacie tak: 
"Zaprawdę, nasze przestępstwa i grzechy nasze ciążą na nas, 
my wskutek nich marniejemy. Jak możemy się ocalić?" 
Powiedz im: Na moje życie! - wyrocznia Pana Boga. 
Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, 
aby występny zawrócił ze swej drogi i żył. 
Zawróćcie, zawróćcie z waszych złych dróg! 
Czemuż to chcecie zginąć, domu Izraela?
Ez 33,10-11

Droga do Arki

Duch Święty prowadzi nas, przez spowiedź, pod Krzyż, 
by tam w Wielki Piątek towarzyszyć Jezusowi w chwili śmierci; 
w czasie czuwania o godzinie 15:00 rozpoczynamy Nowennę do 
Bożego Miłosierdzia, po 9. dniach w Święto Bożego Miłosierdzia 
chwytamy „ostatnią deskę ratunku”, aby od razu rozpocząć 33 DNI 
przygotowań do oddania w niewolę Miłości. 
Wreszcie 23 MAJA 2020 dokonujemy aktu całkowitego oddania się 
Panu Jezusowi przez Maryję. 
Wchodzimy do Arki.
Uwaga! Tutaj kliknij by uzyskać więcej informacji.

środa, 18 marca 2020

Znalezione obrazy dla zapytania: św józef


WZAJEMNA RELACJA BOGA I ŚW. JÓZEFA

Istotą relacji Boga i Józefa wydaje się być misja, jaką miał wypełnić Józef zgodnie z Wolą Bożą, którą było odkupienie człowieka. Misja Józefa to pełnienie roli ziemskiego ojca Zbawiciela, opiekuna
i strażnika Boga wcielonego. Zadanie, jakie dostał Józef od  Wszechmogącego, wymagało od niego zarówno wiary i pokory, jak
i posłuszeństwa i pełnego zaufania. Józef, odpowiadając na Jego wezwanie, musiał zdawać sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka na nim spocznie. Nie byłby zapewne zdolny do realizacji wyznaczonego mu  przez Boga zadania, gdyby nie Jego miłość. Rola, jaką miał wypełnić Święty, to nie tylko bycie opiekunem dorastającego Jezusa, lecz także dziewiczym mężem Maryi. Wybranie przez Boga właśnie Józefa wskazuje na to, iż musiał spełniać odpowiednie warunki, posiadać właściwe cechy i zdolność. 
Imię Józef składa się z dwóch członów: Jo - jako skrót od Jeho, Jahwe, oznaczające słowo Bóg oraz jasaf oznaczające dodać, przydać (niech Bóg pomnoży; niech Bóg da wzrost). Oblubieniec Maryi i opiekun Jezusa idealnie spełniał wymagania, postawione mu przez Stwórcę. W Starym Testamencie noszenie określonego imienia odnosiło się do wartości związanych z Bogiem czy  też Bogu należnych. Oznacza to, że Józef był gotów wzrastać w Bogu, przyjmować Jego łaski i tym samym w pełni realizować Boży plan. Jan Paweł II w adhortacji o Świętym zwraca uwagę na jego pierwszeństwo w byciu powiernikiem tajemnic Bożych (zaraz po Maryi) oraz jego współpracownikiem
w „końcu czasów” dla „samoobjawienia” się Boga w Chrystusie.
W pierwszej części niniejszego rozdziału podjęto próbę ukazania działania łaski Bożej w życiu św. Józefa. Omówiono relację Boga do  Józefa w aspekcie Jego miłości i człowieczej wierności (1.1).  Następnie zwrócona zostanie uwaga na więź Józefa z Bogiem w  aspekcie ziemskiego wymiaru otrzymanych łask. Przedstawiona zostanie kwestia realizacji Bożej miłości w życiu i działaniu Świętego. Taka zależność może przenieść się na życie każdego chrześcijanina, jeśli tylko ten zechce być „posłuszny Chrystusowi” (2Kor 10, 5).

1.1. Pierwszeństwo łaski w życiu św. Józefa

Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo (por.  Rdz  1,  27). Katechizm Kościoła Katolickiego określa rolę i  zadanie człowieka, którymi są poznanie i miłość Boga. „Bóg nieskończenie doskonały i szczęśliwy zamysłem czystej dobroci, w  sposób całkowicie wolny, stworzył człowieka, by uczynić go  uczestnikiem swego szczęśliwego życia. Dlatego w każdym czasie i  w każdym miejscu jest On bliski człowiekowi. Powołuje go i pomaga mu szukać, poznawać i miłować siebie ze wszystkich sił”. Dalej w  katechizmie czytamy: o tym, że pragnieniem Wszechmocnego jest bliskość z człowiekiem. Serce stworzenia wypełnił tęsknotą za Sobą i  w  ten sposób nie przestaje przyciągać go do siebie. Jedynie w Nim człowiek znajdzie prawdę i szczęście. Poszukiwanie tych wartości jest wolą Boga, który nieustannie pozostaje łaskawy i miłosierny. 
Józef - obok Maryi Dziewicy, „tej która dzięki łasce Bożej wywyższona została po Synu ponad wszystkich aniołów i ludzi” - pozostaje wyposażony w najwyższą godność i świętość. Jego, pozornie wydawałoby się drugoplanowa, rola wyłania szereg przymiotów, które jaśnieją blaskiem świętości. Formularz Mszy świętej na uroczystość św.  Józefa oblubieńca Najświętszej Marii Panny zwraca uwagą na cztery cechy: 
- wierność; 
- roztropność; 
- dobroć; 
- sprawiedliwość. 
W antyfonie na wejście czytamy o słudze wiernym i roztropnym, w  antyfonie na komunię o słudze dobrym i wiernym. Wierność powtórzona dwa razy uwypukla nadrzędną wartość tej postawy
w chrześcijańskim życiu. Ona bowiem stanowi „manifestację autentycznej miłości (J 15, 10), zaś dotrzymywanie obietnic jest wyrazem ludzkiej szczerości i prawdomówności; manifestacją wierności człowieka wobec Boga jest codzienne wypełnianie obowiązków jako realizacji Jego woli”. 
Przez oddanie się woli Pana Boga człowiek uzdolniony jest do  przyjęcia Bożej miłości. Szukając odpowiedzi na pytanie, dlaczego Bóg na męża Maryi i ziemskiego ojca Jezusa wybrał Józefa, warto szczególnie zwrócić uwagę na aspekt wierności. Jako „sługa dobry
i wierny” (Mt 25, 21-23; Mt 24, 45; Łk 19, 17), został On powołany do  realizacji Bożego planu, w konsekwencji zaś do wiecznej radości
w chwale niebieskiej. 
Każdy człowiek wierny prawu Boga, który tak jak św. Józef jest wierny Prawu Mojżeszowemu i wypełnia Jego wolę, wejdzie
do Królestwa niebieskiego (por. Mt 7, 21). Wierność implikuje wiarę. Gdy człowiek jest wierny, Bóg w odpowiedzi obdarza go darem wiary. Wierność to skutek dobrego wyboru: „Na początku On tak stworzył człowieka, że może wybierać między swoimi skłonnościami. Jeśli chcesz będziesz zachowywał przykazania, a wierność będzie owocem twej dobrej woli” (Iz 15, 14-15). Św. Józef okazał posłuszeństwo wierze (por.  Rz 1, 5; 16, 26) i w akcie pełnego zaufania poddał się woli Bożej wypełniając to, co mu anioł nakazał (por. Mt, 1, 24). 
Papież Jan Paweł II w adchortacji o Świętym, odwołując się do Soboru Watykańskiemu II, napisał: „Można powiedzieć, iż to, co uczynił Józef, zjednoczyło go w sposób szczególny z wiarą Maryi: przyjął on jako prawdę od  Boga pochodzącą to, co Ona naprzód przyjęła przy zwiastowaniu. Uczy Sobór: „Bogu objawiającemu należy okazać posłuszeństwo wiary, przez które człowiek z wolnej woli powierza się Bogu, okazując pełną uległość rozumu i  woli wobec Boga objawiającego”. Swoje posłuszeństwo wiary Święty wyraził czynem, uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie (por. Mt 1, 24). Akt ten wymagał od niego posiadania boskich cech – łask, jakimi Bóg Go obdarował, gdyż po  ludzku byłoby to pewnie niemożliwe. Józef okazał się mężem prawdziwie wiernym, bo strzegł nie tylko przykazań Pańskich, ale został powołany, aby strzec Boga żyjącego na ziemi, Jezusa Chrystusa.
Wierność i dobroć Józefa są odbiciem wierności i dobroci samego Boga. Przykładem mogą być psalmy zawierające zwroty świadczące
o przypisaniu tych cech Panu Bogu: „Albowiem dobry jest Pan, łaskawość Jego trwa na wieki, a wierność Jego przez pokolenia” (Ps  100,  5; por. Ps 106, 1; Ps 107, 1; Ps 118, 1; Ps 118, 29; Ps 119, 68; Ps 135, 3; Ps 136, 1). Stary Testament zawiera wiele takich zwrotów, przytoczmy choćby dwa z nich: „
Wychwalajmy Pana Zastępów, bo dobry jest Pan, bo na wieki Jego łaskawość” (Jr 33, 11); „Ty zaś, Boże nasz, jesteś łaskawy i wierny, cierpliwy i miłosierny w rządach nad wszystkim” (Mdr 15, 1). W Nowym Testamencie przykładem dobroci Boga Ojca są słowa Jezusa wypowiedziane do bogatego młodzieńca, który zapytawszy Jezusa co  ma  czynić dobrego, aby uzyskać życie wieczne, otrzymał następujące odpowiedzi: „Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry” (Mt 19, 17). Inny przykład: „Jezus mu rzekł: Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg” (Mk 10, 18). Mąż Maryi miał zapewne serce przepełnione dobrocią i miłością samego Boga. Te przymioty: dobroć i godność wyrażone zostały w postwie całego jego życia. On - uległy zamiarom Ojca Wszechmogącego - pokazał, że dobroć to „fundamentalna postawa moralna, polegająca na wynikającej z miłości w trosce o innych ludzi (…) Istnieje ścisły związek dobroci z miłością. Miłość jako najpełniejsza odpowiedź na wartość drugiej osoby, wyraża się z jednej strony - wybieganiem ku niej, w trosce do zjednoczenia się z nią, z drugiej zaś - w pragnieniu obdarowania, uszczęśliwiania przedmiotu miłości, otoczenia go troskliwą opieką”.
Powołany do świętości dziewiczy oblubieniec Maryi otrzymał również dar wielkiej cnoty - roztropności. Odczytywane teksty Pisma Świętego podczas mszy na dni wspomnienia liturgicznego wskazują na to, że ziemskie życie św. Józefa obfitowało w różne niebezpieczne zdarzenia. Wymagało to od Józefa szybkich i  trafnych decyzji, podejmowanych nagle, bez zastanowienia. Tak było na  przykład wtedy, kiedy musiał na rozkaz anioła uciekać przed Herodem do  Egiptu (por. Mt 2, 13 - 15. 19, 23). Ciężar odpowiedzialności za Odkupiciela świata musiał być ogromny, jednak Józef w całości poddał się woli Bożej. Był posłuszny Bogu przez właściwe odczytanie Jego myśli. Aby to uzasadnić przytoczmy cytat ze Starego Testamentu: „Człowiek roztropny nie gardzi myślą obcą, a głupi i pyszny niczym się nie przejmuje” (Syr 32, 18). Należy przypuszczać, że św. Józef był  obdarowany łaską rozpoznawania woli Bożej (jak Elżbieta) i wiedział, mocą Ducha Świętego, że w Maryi wzrasta Zbawiciel. Elżbieta, usłyszawszy pozdrowienie Świętej Dziewicy, wiedziała niemal od razu, że Maryja jest błogosławiona (por. Łk 1, 43). Rozpoznanie to było wynikiem natchnienia Ducha Świętego. 
Relacja Boga do Józefa była pełna zaufania, obfitowała w łaski, które uzdalniały go do heroicznego zadania - bezpiecznego doprowadzenia Syna Bożego do dorosłości. Bóg oddał swojego Jednorodzonego Syna w ręce milczącego, roztropnego cieśli z Nazaretu. Stary Testament wskazuje, że również milczenie świętego Józefa nie było przypadkowe: „Dlatego w tym czasie milczy człowiek roztropny, bo jest to czas niedoli” (Am 5, 13). Czas panowania okrutnego i bezwzględnego Heroda był czasem niedoli, szczególnie dla wielu matek, których dzieci zostały zamordowane. Św. Józef, aby sprostać zadaniu uratowania Zbawiciela przed niechybną śmiercią, musiał polegać nie na własnej, ludzkiej roztropności, ale na Boskiej. Jej istotą jest miłość. Nie posłuchał własnego głosu, kiedy musiał zadecydować, jak postąpić względem Maryi; przyjął głos anioła, pod natchnieniem którego wiedział, czego Bóg od niego oczekuje. W tym miejscu trzeba przywołać biblijną zasadę: „Rozsądek posiadł, kto w słowach oszczędny, kto spokojnego ducha - roztropny” (Prz 17, 27). Milczenie roztropnego według o. Galota ma jeszcze inny wymiar. Jest to wymiar ciszy, w której przychodzi słowo Boże. „Słowo stające się ciałem. Słowo zstępujące na nasz świat - czyż nie domaga się dusz milczących, by mogło być  usłyszane? Postawa Józefa znalazła się w szczególnej harmonii z tajemnicą Wcielenia”. Roztropność to „dar Boży wspomagający działania zgodne
z zasadami życia chrześcijańskiego i dążenia do osiągnięcia celu nadprzyrodzonego; cnota kardynalna skłaniająca do właściwego działania we  wszystkich okolicznościach”
Wierność, dobroć i roztropność to trzy cnoty, które zostały przypisane Józefowi w antyfonie. W prefacji mszalnej z 19 marca czytamy
o
mężu sprawiedliwym, danym Bogurodzicy Dziewicy za oblubieńca. Kto jest sprawiedliwym w oczach Boga? Na kartach Pisma Świętego znajdujemy wiele wersetów mówiących o tym, że jest to przymiot samego Boga. W księdze Syracha napisane zostało: „Sam tylko Pan uznany będzie za sprawiedliwego” (Syr 18, 2), w Księdze Psalmów „Bóg jest sprawiedliwy i kocha sprawiedliwość” (Ps 11, 7), u proroka Izajasza „Bóg sprawiedliwy i zbawiający nie istnieje poza Mną” (Iz 45, 21; por. Wj 9, 27; Ezd 9, 16; Mdr 12, 15). Sprawiedliwym będzie ten, który przyjmuje prawo, żyje według prawa i w pełni realizuje Boży plan miłości. W Ewangelii również znajdujemy wiele wersetów odnoszących się  do  Bożej sprawiedliwości (por. Mt 27, 19; Łk 23, 47; 1J 1, 9; 2, 1). Sam  Jezus wskazuje Abla jako pierwszego sprawiedliwego przelewającego krew niewinną (por. Mt 23, 35; Hbr 11, 4; 1J 3, 12). 
Benedykt XVI rozdziela znaczenie słowa sprawiedliwy, na sens starotestamentalny i nowotestamentalny: „Nazwanie Józefa sprawiedliwym (saddik) wychodzi daleko poza decyzję podjętą w tym momencie; ukazuje całościowy wizerunek św. Józefa i dołącza go jednocześnie do wielkich postaci Starego Przymierza, poczynając od sprawiedliwego Abrahama. Jeśli można powiedzieć, że forma religijności obecna w Nowym Testamencie zawiera się  w  słowie «wierzący» to całość życia zgodnego z Pismem Świętym streszcza się w słowie «sprawiedliwy»”. Sprawiedliwy to ten, kto się podoba Bogu, wypełnia Jego wolę, czyni dobro i żyje moralnie. Jest to jedyny przymiotnik, którym wprost został określony św. Józef. 
W kontekście godności i świętości św. Józefa temat ten wymaga głębszej analizy. Słowem sprawiedliwość określano jako głęboko zakorzenione
w duchowości żydowskiej życie zgodne z Prawem, postawę moralną, szczere przywiązanie do praktykowania i przestrzegania przepisów Prawa. Czy Bogu chodziło o taką właśnie sprawiedliwość? Gdyby tak było, historia zbawienia pewnie potoczyłaby się inaczej; przykładem byłaby z pewnością Maryja, która poniosłaby karę śmierci. Bóg, obdarzając swojego sługę sprawiedliwością, okazał jednocześnie wielką dobroć i miłosierdzie względem niego. Dał  mu  poznać swoje wielkie tajemnice, zapraszając go do realizacji planu zbawienia. Dzięki tej łasce, Cieśla z Nazaretu wiedział, jak należy postąpić. Ten  prosty człowiek działał zgodnie z sumieniem i wewnętrznym przekonaniem, w zgodzie z Bożym zamysłem. Tak postępując, w pewnym sensie przeciwstawił się faryzejskiemu pojmowaniu prawa. Zachowując szlachetną postawę wskazał, jaką drogą należy kroczyć, aby wstąpić do Królestwa Bożego. Jezus pouczając uczniów w Kazaniu na Górze, mówił: „Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie  wejdziecie do Królestwa niebieskiego” (Mt 5, 20).
Mąż sprawiedliwy, to mąż miłujący Boga i bliźniego, wrażliwy na głos
z nieba, słyszący najmniejsze poruszenie sumienia, który nigdy nie ograniczy miłości i wolności do litery prawa. W Ewangelii świętego Mateusza Jezus wskazuje na postawy charkteryzujące sprawiedliwych (por. Mt 25, 37): 
- głodnych nakarmić; 
- spragnionych napoić;
- przybyszów przyjąć; 
- nagich przyodziać; 
- chorych i więźniów odwiedzać. 
Tak określa tych po prawej stronie, gdzie zgromadzeni będą ludzie prawego serca. Uczynki miłosierdzia męża Maryi i ziemskiego ojca Jezusa, który jawi się jako największy z prawych, zapewne wynikają ze sprawiedliwości. Patrząc na życie i postawę ubogiego Cieśli z Nazaretu, można przypuszczać, że  chęć czynienia dobra na wzór Boga była jego podstawowym powołaniem. Jean Galot wskazuje, iż św. Józef nie stawiał sobie w tym względzie żadnych granic, „pragnął przyjąć całą świętość jaką Bóg chciał napełnić jego duszę”.
O  Bogu powiedziano, że zasiada w sprawiedliwości (por. Ps 89, 15).Sprawiedliwość zatem to doskonałość, z niej wypływa cała gama przymiotów Świętego, które zostały przedstawione w Litanii do św. Józefa. Doskonałość to miłość, największa z cnót (por. 1 Kor 13, 13); „Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe (1 Kor 13, 10). Sprawiedliwość została nadana Józefowi w Ewangeliach na wzór Boski. Wszystkie jego czyny wskazują na to, że był człowiekiem na wskroś sprawiedliwym (por. Mt 1, 19). 
W formularzu mszalnym z 19 marca czytamy o słudze wiernym
i roztropnym oraz słudze dobrym i wiernym. Sługą określa się kogoś, kto  bezkrytycznie wykonuje wszystkie prośby - życzenia swojego Pana, ufa  mu  i  jest zależny od niego. Sługa nie jest pracownikiem, nie otrzymuje też  zapłaty, w swojej uległości, pokorze i posłuszeństwie jest zawsze gotowy na  wezwanie. Św. Józef wyraził taką gotowość. Uzdolniony do wysłuchania anioła, zgodził się z wolą Boga i posłusznie wykonał polecenie (por. Mt 1, 24-2). Wola Ojca niebieskiego nie jest narzuconym z zewnątrz nakazem, lecz drogą doświadczenia radości. 
Niewątpliwa świętość szlachetnego potomka rodu Dawida wyrażała się  w  Jego postawie służby i uległości Bogu. Jego cierpliwość oraz posłuszeństwo w przeciwnościach prowadzą do złożenia ofiary z własnego życia na rzecz Bożych planów, których główną treścią i celem jest zbawienie. Nazwanie Józefa sługą obrazuje nadanie mu tego przymiotu, aby w pełni mógł realizować wolę swojego Pana. Również jako oblubieniec Maryi, która w chwili zwiastowania powie „Oto ja służebnica Pańska” (Łk 1, 38), On musiał stać się  sługą na wzór sługi idealnego. W tym miejscu warto wspomnieć słowa Izajasza, który w swoich pieśniach mówi o słudze doskonałym: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję; Wybrany mój, w którym mam upodobanie; Sprawiłem, że  Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo” (Iz 42, 1; por. 49, 1-7; 50, 4-9; 52, 13-53,). Bóg w realizacji zbawczego planu obdarował swojego sługę Józefa darem miłości, który przejawiał się w jego życiu i działaniu, szczególnie zaś w aspekcie ojcostwa. To u Józefa, swojego wychowawcy, Jezus widział i  (uczył się) postawy pokory i służby wobec Boga. W trakcie swojej działalności Jezus powiedział: „Syn Człowieczy nie przyszedł aby mu służono, lecz aby służyć” (Mt 20, 28; por. Mk 10, 45, Łk 22, 27). Cieśla z Nazaretu został powołany przez Boga do współudziału w Tajemnicy Odkupienia stając się prawdziwie sługą Zbawienia.

Jarosław Staśkiewicz
COVID-19
 Kto nas pozamykał? (15.03.2020)

Ludzie często nie dowierzają, gdy dotyka ich coś bardzo bolesnego. Nie dowierzają, że ktoś umarł, odszedł, że przestał kochać, że ma ciężka chorobę, że utracił pracę itp. Teraz wszyscy nie dowierzamy w to co się dzieje. To tak jakby ktoś nagle pozamykał nas w domu jak małe dzieci, zabrał klucze i powiedział: siedźcie tam, czekajcie, ja wrócę, ale nie wiem kiedy. Pytam: kto nas pozamykał? Myślę, że przygotowywaliśmy sobie ten moment przez wiele lat. Obrastaliśmy w wiedzę i myśleliśmy, że nic nas nie złamie. Stworzyliśmy teorię, że wystarczy mieć pieniądze, znajomości, dobrą pozycję i tzw. możliwości. Że wtedy będziemy nieugięci.
Dzisiaj wszyscy odbywamy niezwykłe rekolekcje. Bez tych rekolekcji w świątyni, na które pewnie w tym roku poszłoby mniej ludzi, niż w poprzednim.
Pan Bóg wszystkim powiedział: w tym roku zapraszam was na rekolekcje ja. Pytamy więc: kto? A On odpowiada – Jestem, który jestem. A ziemia, na której stoisz, święta jest. Dałem ci ją w posiadanie piękną i żyzną, a ty ją zeszpeciłeś, zniszczyłeś, bo chciałeś ulepszać. Chciałeś ulepszać rodzinę, a przecież wam pobłogosławiłem – mówi Bóg – mężczyźnie i kobiecie. A ty znowu człowieku przez całe lata przekonywałeś mnie, że rodzina po twojemu będzie inna; nie potrzeba mężczyzny i kobiety. I znowu chciałeś ulepszyć, twierdząc , że wystarczy miłość. Dałem ci życie i mówiłem: chroń, bo jest święte. Bo żyjesz we mnie – mówi Bóg. – A ty człowieku przez te lata znowu ulepszałeś. Chciałeś decydować, kto może żyć, kto może mieć szansę przeżyć, a wielu u nicestwiłeś przez złość i zawiść . Chciałeś mieć tak wiele – człowieku – mówi Bóg. Zdobywałeś, napożyczałeś, nabudowałeś i nabawiłeś się. Zapomniałeś jednak, że wszystko co masz – ode mnie pochodzi.
Mamy więc rekolekcje, na których musimy uderzyć się mocno, mocno w piersi , bośmy zgrzeszyli. Wszyscy, bez wyjątku. Pychą i obżarstwem, zachłyśnięciem się władzą, ubrani w bisiory i często jak arcykapłani sprzed 2 tysięcy lat, którzy mieli prawo – jak mówili – ale nie mieli miłości i przebaczenia.
Te rekolekcje zapewne nas zmienią. Jednym w miarę upływających za zamkniętymi drzwiami dni podskoczy ciśnienie i będą się szamotać ze sobą i własnym sumieniem. Zmienić się, czy może poczekać chwilę, aż ktoś w końcu otworzy te drzwi? Inni wierzą: mój Pan i mój Bóg nie potrzebuje drzwi, żeby wejść. On je przenika i nawet gdy będę w zamknięciu , nawet gdyby z drugiej strony nie było klamki – On przyjdzie, bo wie, że na Niego czekam. Niczego więc bać się nie będę. Chcę być jak mama św. Charbela i bić mocno w drzwi, jak ona w drzwi pustelni. A On, który głosi nam dziś rekolekcje w ciszy, w sercu mówi jak św. Charbel do matki – Cieszę się, że jesteś. Jestem szczęśliwy. Do zobaczenia w niebie.
Wszystko się zmienia – będziemy świadkami rzeczy, których sobie nie wyobrażaliśmy. Papież, który w wielki Piątek pójdzie sam w drodze krzyża, bez udziału ludzi. Tak nie było nawet 2 tysiące lat temu. Już Dom Papieski zapowiedział w Watykanie, że w tym roku Święta Wielkanocne będą inne. Pan Jezus chce naprawdę zmartwychwstać wśród naszych rodzin. A zmartwychwstanie tam, gdzie odrodzi się prawdziwa i szczera miłość.
Będą się licytować kraje, na ile były ostrożniejsze jeden od drugiego. Kto otworzył drzwi świątyń, a to je zamknął. Kto nie zwątpił w tym czasie – pewnie to ci, którzy w swoich domach trzymają w ręku różaniec. Nigdy go nie wypuścili i nie pozwolili rozszarpać żadnemu demonowi, bo Bogu zaufali ponad wszystko. Ci prości, zwyczajni, gotowi paść na posadzkę w świątyni i leżeć krzyżem, bo wiedzą, że przed Bogiem upaść na twarz i nie pytają, czy posadzka jest zdezynfekowana.
Powinniśmy my wszyscy – duchowni i pasterze przejść w długiej procesji boso, upaść na twarz przed Bogiem. Możemy pójść w odległości więcej niż metr jeden od drugiego, w milczeniu, bo więcej nie trzeba mówić. Za dużośmy poobrażali jedni drugich. Utworzyliśmy grupy, które z satysfakcją, diabelską radością potrafiły się jednoczyć, by niszczyć w ukryciu i brakło nam miłości. Moglibyśmy upaść na twarz przed Jasną Górą – dużo jest miejsca. Ale jak to? Przecież nie ma środków komunikacji. Każdy jednak z nas – apostołów ma swój środek lokomocji. I powie ktoś – jak na ten dzień zostawić moją parafię? Możesz, bo trzoda – mała czy wielka – jest zamknięta. Wystarczy wtedy tylko jedna transmisja, w czasie której w milczeniu mogliby powiedzieć – Panie, już od dziś wszystko będzie inaczej. Tylko daj mi klucz, by oni mogli znowu wyjść ze swoich domów.
I wtedy będzie Zmartwychwstanie.

Ks. Jarek Cielecki