środa, 14 kwietnia 2021

PANDEMIA COVID 19 JAKUB BOBICKI

 SKUTKI LUDZKIEJ INTERWENCJI PODCZAS PANDEMII COVID-19: LOCKDOWNY, MASKI I MASOWE KAMPANIE SZCZEPIEŃ - CZĘŚĆ 1

Od razu chciałbym zaznaczyć, że jest to tak złożony temat, że nie sposób opisać go całościowo. Musiałbym spędzić jeszcze wiele miesięcy tylko na analizowaniu danych, aby opisać go tak szczegółowo jakbym chciał. Dlatego wyklaruje jedynie podstawowe zagadnienia związane z całościowym obrazem pandemii oraz skutków ingerencji człowieka w jej naturalny przebieg na skalę wcześniej niespotykaną. Zauważyłem, że ludzie coraz mocniej polaryzują się w poglądach. Narasta społeczne niezadowolenie, strach, zmęczenie, a także zaczyna się projektowanie lęków i uprzedzeń na innych. Obserwuję też niepokojący trend wśród ludzi, którzy karmią swój umysł jedynie jedną ścieżką narracyjną, żyją w wielkim strachu przed wirusem, odliczają dni do szczepienia, jednocześnie obwiniając wszystkich ludzi, którzy mają dość obostrzeń i masek, że to oni są odpowiedzialni za wzrost zakażeń i zgonów. Padają ostre słowa, czasem nawet poważne groźby i niektórzy utwierdzają się w przekonaniu, że wszyscy ludzie, którzy kwestionują tak ostre interwencje jak przedłużające się lockdowny czy kwestionują nakaz noszenia masek przez zdrowe osoby, są mordercami odpowiedzialnymi za wzrosty jakie widzimy. Z przykrością muszę stwierdzić, że jest to tragiczne spłaszczenie racjonalnego oglądu sytuacji na rzecz skrajnych emocji podsycanych przez bańki informacyjne, w których ludzie funkcjonują. W tym tekście chciałbym wyjaśnić dlaczego to jest moim zdaniem błędne rozumowanie, które nie ma szans doprowadzić do niczego dobrego ani konstruktywnego.
Przede wszystkim wzrosty zachorowań i zgonów podczas szczytów migracji wirusów są zależne od strategii przyjętej przez rządy oraz wytyczne głównych instytucji zdrowia publicznego jak CDC, WHO, czy ECDC. To oni dobierają i narzucają strategię działania i biorą odpowiedzialność za wszelkie konsekwencje jakie się z tym wiążą. W przypadku pandemii Covid-19 wszelkie decyzje były podejmowane jednostronnie, a także narracja w większości mediów również była jednostronna. Oznacza to, że nie odbyła się żadna debata naukowa na temat zasadności i konsekwencji wprowadzania lockdownów, systemów testowania rtPCR, czy nakazywania noszenia masek przez ludzi zdrowych. Nie wzięto pod uwagę zdania czołowych specjalistów od chorób zakaźnych, biologii molekularnej, wirologii, immunologii i epidemiologii, którzy byli przeciwni takim rozwiązaniom i ostrzegali przed ich konsekwencjami. Zatem nie zapewniono ludziom dostępu do pełnego spektrum informacji. Następnie rozpoczęła się manipulacja poprzez specyficzny wpływ na sposób myślenia opinii publicznej przez eksponowanie jednej narracji i dyskredytowanie czegokolwiek co od niej odbiega. Powstały specjalne strony prowadzone przez tzw. fact-checkerów, których jedynym zajęciem jest dyskredytowanie i piętnowanie lekarzy i naukowców będących specjalistami ze swoich dziedzin, tylko dlatego, że starają się przekazać ludziom informacje i dane wykraczające poza pandemiczną bańkę narracyjną (pomijając czasem trafne przypadki wyjaśniania ewidentnych bzdur). Fact-checkerami są najczęściej dziennikarze lub młode osoby, które nie mają żadnego doświadczenia w dziedzinie, którą uprawiają podważani przez nich specjaliści. Ponadto Google zaczęło manipulować algorytmami w ten sposób, że najwyżej pozycjonują treści ściśle zgodne z jedną narracją, a spychają w otchłań całą resztę, nawet jeśli są to dane i głosy wybitnych naukowców. Jeśli już ktoś próbuje poszukać pełniejszego spektrum informacji, czy danych naukowych, to najwyżej pozycjonowane są stronki typu fact-check lub informacje o innych badaczach są rozkładane w taki sposób, żeby pokazać ich w złym świetle lub nie pokazać ich wcale. Są to zabiegi socjotechniczne, które wypaczają samodzielny osąd opinii publicznej, a podatni na tego typu zabiegi ludzie z łatwością w taką pułapkę wpadają. Mało kto bowiem ogląda webinary specjalistyczne, gdzie naukowcy spotykają się, aby omawiać bieżącą sytuację: lekarze, epidemiolodzy, wirusolodzy, statystycy medyczni, immunolodzy biorą udział w konferencjach, dyskusjach między sobą i wszystko to składa się na wiele godzin cennych materiałów. Jednak opinia publiczna najczęściej nie wie o tym, nie ogląda tych materiałów, a media nie informują ich o wnioskach z takich spotkań, konferencji i dyskusji. W efekcie ludzie nie wiedzą, że są np. epidemiolodzy z Oxfordu, Stanford, czy Harvardu, którzy byli przeciwni lockdownom zastosowanym na taką skalę i ostrzegają przed ich konsekwencjami. Ludzie nie wiedzą, że są biolodzy molekularni i eksperci od analityki medycznej m.in. z Harvardu, które wskazują na poważne wady systemu testowania rtPCR, które prowadzą do ciężkich do oszacowania zniekształceń w danych. Nie wiedzą również, że są znakomici lekarze z różnych krajów, którzy skupili się na wczesnym leczeniu Covid-19 i mają bardzo obiecujące wyniki.
Podam Wam tylko przykłady, których jest bardzo dużo. Nie mam niestety takich zasobów czasu, aby podać Wam wszystkie źródła z jakich korzystam i wkleić wszystko to co obejrzałem, przeczytałem, czy wysłuchałem. Jest tego za dużo. Niektóre z materiałów jakie oglądam to specjalistyczne konferencje lub specjalne dyskusje i konferencje zwoływane przez lekarzy walczących z Covid-19. Tak Proszę Państwa lekarze i badacze prowadzą ożywione dyskusje, jednak często nie docierają one do szerszej opinii publicznej. Ja mam trochę łatwiej w wyszukiwaniu takich materiałów, bo korzystałem z nich już wcześniej przed pandemią. Wiem jak wyszukiwać dane. Jestem pozapisywany w różnych systemach medycznych, które informują mnie o nowych wydarzeniach z określonych dziedzin. Od lat bowiem śledzę czołowych epidemiologów i specjalistów od chorób zakaźnych, bo staram się poszerzać swoją wiedzę w tych dziedzinach. Od przeszło 12 lat interesuje się migracjami wirusów, lekami przeciwwirusowymi, szukam substancji przeciwwirusowych w biosferze - roślinach i grzybach oraz bazach danych, tworzę prototypy leków przeciwwirusowych i eksperymentuje na tym polu. Moja uwaga skupiała się na szukaniu substancji aktywnych na wirusy grypopochodne, koronawirusy i wirusy Herpes. Wielu świetnych specjalistów, których przed tą pandemią słuchałem i czytałem, którzy swoją wiedzą jeszcze nigdy mnie nie zawiedli, podczas pandemii stało się ofiarami fact-checkerów, a także byli atakowani tylko dlatego, że podobnie jak reszta tłumionych w środowisku naukowym głosów, odbiegała od przyjętej i jednostronnej narracji. Wtedy zapaliła mi się czerwona lampka i jeszcze bardziej podejrzliwie zacząłem podchodzić do tzw. informacji oficjalnych, czy nieistniejącego "konsensusu" naukowego. Szybko zauważyłem, że jedynie o konsensus polityczny tu chodzi. Zatem podam Wam kilka tylko przykładów dyskusji szanowanych i dobrych naukowców, które dostępne są dla szerszego grona ludzi na YouTubie, w tym kanały, na których regularnie pojawiają się wykłady, wywiady z czołowymi specjalistami z kluczowych dziedzin związanych z pandemią Covid-19:
Kanał Co-Immunity, gdzie znajdziecie wywiady i wykłady różnych czołowych naukowców:
Kanał Covexit News and Analysis z kilkoma bardzo ciekawymi wykładami i wywiadami z bardzo konkretnymi lekarzami i naukowcami zaangażowanymi w pandemię Covid-19:
Kanał bardzo rozbudowanej już w tym momencie grupy lekarzy z FLCCC, którzy skupiają się na leczeniu pacjentów z Covid-19 i przedstawiają najbardziej aktualne dane na temat obiecujących terapii i leków, niektóre z nich mają spektakularne efekty, szczególnie jak się je umiejętnie połączy; Przedstawiane są również skandaliczne decyzje takich organizacji jak WHO czy CDC, które próbują dyskredytować skuteczne leki, dzięki którym lekarze z całego świata osiągają bardzo dobre rezultaty:
Kolejny świetny kanał, na który zapraszani są eksperci najwyższej próby, którzy dokładnie omawiają oraz analizują dane dotyczące pandemii Covid-19, prostują także fake-newsy oraz nawiązują nieraz do tego jak w dobie pandemii nauka została przejęta przez media i politykę:
Mógłbym jeszcze długo tak wymieniać, a także wrzucić linki do kilkudziesięciu konferencji lub kilkuset profili na twitterze różnych czołowych i szanowanych badaczy, ale jeśli znacie angielski i zapoznacie się z wiedzą dostępną tylko na tych kilku kanałach wyżej, to bez problemu znajdziecie inne materiały, a także będziecie uzbrojeni w bardzo mocną i solidną dawkę wiedzy. Przede wszystkim jest to pobudka, że istnieją ogromne rozłamy w środowisku naukowym w kwestii podejścia do tej pandemii, czasem przybiera to wręcz postać wojen informacyjno-naukowych, gdzie wąskie grupy specjalistów zaangażowanych politycznie lub w badania nad szczepionkami i popularyzacje masowych kampanii szczepień, wraz z armią fact-checkerów, próbują tworzyć iluzję, że reszta specjalistów, która się z nimi nie zgadza, ostrzega i przedstawia na to konkretne dane, jest w błędzie, jest marginesem i nikt z nich nie wie o czym mówi. To jest ogromna manipulacja. Przede wszystkim każdy ma prawo do szerokiego dostępu do pełnego spektrum informacji naukowej, dzięki czemu samodzielnie będzie mogła wyrobić sobie zdanie na temat np. szczepień, leczenia, zagrożenia, stosunku korzyści do ryzyka. Ludzie zostali jednak w porażającej mierze pozbawieni takiej możliwości.
---
Wracając do głównego wątku. Przedłużające się lockdowny mają dramatyczny wpływ na właściwie wszystkie sfery życia ludzkiego i biologię. Jest to zbyt kompleksowy temat by go teraz omawiać w szczegółach, ale spróbujmy te najważniejsze kwestie poruszyć. Nie można mieć pretensji do ludzi, którzy mają ich dość i są tym zmęczeni. Zwłaszcza, że lockdowny krytykuje duże grono czołowych naukowców. Niektórzy ludzie dostrzegają dodatkowe problemy (wychodzące poza bańkę tego jednego konkretnego wirusa i pacjentów covidowych) i konsekwencje takiej polityki, zwyczajnie się z nimi nie zgadzając. Tymczasem ludzie zafiksowani na wirusie SARS-CoV2 za całe zło pandemii obarczają innych, mając pretensje, że ci nie myślą tak samo jak oni, nie słuchają wąskiego przekroju informacji z mediów, czy nie interpretują nauki wyłącznie tak jak to robią oni. Popularne są twierdzenia, że zdrowi ludzie chodzący bez masek, to mordercy, wszędzie gdzie się pojawią zarażają wirusem, bo przecież wszyscy są teraz bezobjawowymi nosicielami. Moim zdaniem to są tragicznie fałszywe założenia. Proszę Państwa zdaje się, że jest dokładnie na odwrót. Zresztą wiele rzeczy podczas tej pandemii jest do góry nogami. Zdrowi ludzie, którzy chodzą bez masek paradoksalnie wydają się być tymi, którzy są najbardziej odpowiedzialni i nie dali się wpędzić w socjotechniczne zabiegi wygenerowane przez szeroko pojęte grupy lobbingowe. Dlaczego? Przede wszystkim z analizy najlepszej dostępnej literatury, czyli dużych randomizowanych badań, publikacji peer-review oraz kompleksowych meta-analiz wynika, że maski nie dają statystycznie istotnej różnicy w protekcji i transmisji wirusów grypopochodnych oraz SARS-CoV2. Spędziłem wiele nocy na czytaniu publikacji w temacie masek, przyglądaniu się ich metodologii i modelom statystycznym. Zamieściłem materiał dowodowy i najważniejsze moim zdaniem dane w tym temacie: https://www.facebook.com/pijalniaziol/posts/1178641749234015
Dodatkowo większość publikacji, która powstała w dobie pandemii i próbowała na siłę wykazać skuteczność masek, okazywała się wydmuszką po dokładnym przeczytaniu treści i metodologii. Było to do przewidzenia, ponieważ próbowano w niej zaprzeczyć wiedzy naukowej zgromadzonej przez wszystkie lata poprzedzające pandemię. W najlepszym przypadku badania, których autorzy próbowali wykazać zasadność maskowania twarzy na ogół populacji, opierały się o prace ograniczone do ścisłych szpitalnych warunków, na dodatek dotyczyły najczęściej wirusów SARS-CoV1 i MERS, które mają całkowicie odmienną charakterystykę, gdzie za transmisję odpowiedzialni byli niemal w całości pacjenci obłożnie chorzy w szpitalach. W sumie z tego też powodu istnieją meta-analizy, które są w stanie obiektywnie korygować wszelkie takie odchyły danych bazujące na tego typu badaniach, które wykazują jakiś efekt na korzyść masek. Najbardziej kompleksowe meta-analizy jakie czytałem stwierdzały, że nie ma istotnie statystycznej różnicy i ogólnie siła dowodów na zasadność maskowania twarzy na ogół populacji jest NISKA. Jest to bardziej ochrona psychologiczna. Dlatego PRZYNAJMNIEJ powinna być dobrowolność ich noszenia, a nie nakaz, co dodatkowo tylko powoduje podziały i napięcia w dostatecznie zestresowanym i zmęczonym już społeczeństwie.
Nakaz noszenia masek dla ludzi zdrowych jest skrajną nieodpowiedzialnością. Nagle zniknęły wszelkie przeciwwskazania do częstego maskowania twarzy i ograniczania sobie oddechu, mimo że negatywne skutki są szeroko opisywane w literaturze medycznej. W specjalistycznej literaturze również opisywane są negatywne skutki częstego maskowania twarzy, które występują m.in. wśród personelu medycznego lub chirurgów. Przykłady takich prac m.in. negatywny wpływ noszenia maski na chirurgów czy inny personel medyczny:
Nawet WHO i CDC ostrzegało przed wieloma negatywnymi następstwami długotrwałego noszenia masek:
Zatem nie, ludzie zdrowi nie powinni nosić masek. Zwłaszcza, że wirusy nie podróżują tylko na dużych areozolach. Wirusy są tak małe i lekkie, że unoszą się na mniejszych areozolach, czyli kondensatach pary, które wydychamy. Maski nie mają szans ich zatrzymać. Maski bardzo szybko wilgotnieją i człowiek w masce wypuszcza o wiele więcej tych kondensatów parowych do otoczenia. Dlatego w pomieszczeniu zamkniętym o wiele wydajniej generuje swój areał biologiczny niż osoba bez maski. Jest to podstawowa wiedza biologiczna. Jeśli taka zamaskowana osoba ma jakieś miano wirionów w drogach oddechowych, to będzie je jeszcze bardziej wysyłać do otoczenia. Maski powinny nosić jedynie osoby, które mają wyraźne objawy infekcji wirusowej/przeziębienia, wtedy maska będzie faktycznie hamować duże areozole, ale nie zapobiegnie uwalnianiu mniejszych, na których też podróżują wiriony. Ponad 90% z nich penetruje powłoki masek i wypełnia średniej wielkości pomieszczenie w przeciągu minut. Dlatego ludzie, którzy czują, że coś ich bierze lub mają objawy grypowo-przeziębieniowe powinny zachować się odpowiedzialnie i niepotrzebnie nie wychodzić z domu. Dla całej reszty noszenie masek nie ma większego sensu, a wg mnie jest czymś nieodpowiedzialnym, bo takie osoby stwarzają jeszcze większe ryzyko jeśli są bezobjawowymi nosicielami lub z jakichkolwiek powodów mają w drogach oddechowych jakieś miana wirionów o potencjale zakaźnym.
Przykład tego jak maski chronią przed kondensatami mniejszych areozoli w zwyczajnych warunkach:
Poza tym mamy dane z krajów, regionów gdzie nie było obowiązku noszenia masek i nie widzimy tam żadnego armagedonu. Liczby albo są bardzo podobne, albo nawet korzystniejsze. Ciekawym przykładem są też kraje afrykańskie, w których albo nie było żadnych obostrzeń, albo nie było możliwości ich utrzymania. W tych krajach również nie widzimy niczego niepokojącego względem Covid-19. Oto jak sytuacje z jednego z afrykańskich krajów (Zambia) opisała mi osoba pracująca tam w jednym z projektów sektora medycznego:
"tutaj presja odgorna / miedzynarodowa ktora zmusza kraj zreszta jak inne tez do dzialan, ponadto jak to w krajach afrykanskich gdzie korupcja duza kazdy kryzys sanitarny czy katastrofa to okazja zeby sie wzbogacic wiec kraj zgarania kase i dziala; patrzac na dane to dla mnie zaden kryzys bo na 17 mln ludzi do tej pory 500 zgonow stwierdzonych jako z powodu covida; co do pozytywnych przypadkow to zarejestrowanych jest niecale 80,000 do tej pory na 1,2 mln testow zrobionych; na malarie zachorowuje rocznie ponad 5 mln ludzi i ponad 10,000 umiera z czego 30%to dzieci ponizej 5 roku zycia;
podobnie z gruzlica, HIV, niedozywieniem; brakuje lekarstw, opieka zdrowotna slaba lub niedostepna; deficyt essential medicines jest na poziomie 60% obecnie; zamiast inwestowac i wsperac w te choroby ktore sa glownymi czynnikami zgonow to partnerzy nawoluja do szczepienia na covida i na to kasa w miliardach euro sie znajduje; cale szczescie jednak ze tutaj jest duza rezerwa i niedowiarzanie w cala pandemie wiec rzad tez podchodzi ostroznie i obecnie wstrzymuja podjecie decyzji dot. covax i szczepionek (oby jak najdluzej)";
Co ciekawie najgorzej radzi sobie RPA, w którym to kraju odbyły się w wakacje duże kliniczne triale szczepionek genetycznych, które podawano tam dziesiątkom tysięcy ludzi. Czy to przypadek, że po tych trialach zarówno przypadki jak i zgony wystrzeliły do góry? Możliwe, że to przypadek, ale mnie takie informacje niepokoją. 01.08.20 w tym kraju było zarejestrowanych 8321 zgonów z powodu Covid-19 oraz 503,290 przypadków, a w grudniu 2020 mieliśmy już 28,921 zgonów / 1,057,161 przypadków, a do dziś było 53,032 zgonów / 1,554,975 przypadków. Reszta krajów afrykańskich wygenerowała znacznie niższe liczby, z czego dla większości z nich Covid-19 nie okazał się żadnym poważnym zagrożeniem.
---
Kolejnym nieporozumieniem jest obwinianie ludzi, którzy mają dość przedłużających się lockdownów, chcą się ze sobą spotykać, bez masek i czerpać z korzystnych aspektów socjalizacji. Ludzie podświadomie wiedzą, że to jest dobre, tak działa biologia i nie da się tego stłumić. Tymczasem przedłużające się lockdowny to dramatyczna ingerencja w naturalny przebieg trajektorii migracji wirusów, a także rytmów immunologicznych dzieci i ludzi dorosłych. Ludzie spotykając się ze sobą wymieniają informacje biologiczne, trenują systemy odpornościowe, utrzymują w treningu naturalne Abs (IgM, IgG3, IgA), co jest niezmiernie ważne, bo jest to nasza pierwsza linia defensywy immunologicznej, a także jest ona niespecyficzna, czyli chroni przykładowo przed wszystkimi wariantami koronawirusów. Zamykając ludzi w domach na tak długi czas oraz narzucając ostre reżimy sanitarne w szkołach, zakładach pracy, tworzymy coś na wzór inkubatorów z opóźnionym zapłonem. Zaburzając rytmy immunologiczne ludzi, osłabiamy jednocześnie odporność naturalną, zaburzamy cykle sprzężeń tych rytmów, co zawsze będzie miało swoje konsekwencje w trakcie aktywnej migracji, a jeszcze bardziej w trakcie kolejnych fal migracji wirusowych. Nigdy w historii ludzkiego gatunku nie ingerowaliśmy w przebieg pandemii w tak drastyczny sposób. Konsekwencje tego obserwujemy obecnie. Kiedy zaburzamy w ten sposób ludzkie rytmy immunologiczne i przedłużamy lockdowny, a także powrót do normalnego funkcjonowania wszystkich zdrowych ludzi, to wywieramy niesamowitą presję na mikroorganizmy, a w szczególności na wirusy, które zmuszone są do zmian aktywności i wirulencji. Promuje to ucieczkę immunologiczną i mutacje selekcyjne, które są podstawą do wyłaniania nowych wariantów wirusowych, które zawsze znajdą sposób, aby przetrwać w środowisku. Wirusy są z nami od zarania dziejów i są od nas o wiele lepsze w przystosowywaniu się do warunków środowiskowych, są w treningu miliardy lat dłużej i brały udział prawdopodobnie w większości procesów ewolucyjnych na Ziemi. Nie chodzi tylko o to, że taka nienaturalna interwencja ludzka w trajektorię migracji wirusowych, promuje tworzenie przemian w domenie białka S nowego koronawirusa, ale siłą rzeczy oddziałuje też na inne koronawirusy, a także inne rodziny wirusów np. grypopochodnych. Może to ostatecznie doprowadzić do sytuacji kiedy każda kolejna migracja zupy wirusowej będzie dla nas coraz dotkliwsza. Nie możemy nawet rozpoznać czy przypadkiem już tak nie jest. Skupiamy się bowiem na istnieniu i wykrywaniu tylko jednego wirusa SARS-CoV2, któremu przypisuje się bardzo szeroki wachlarz objawów typowych dla innych sezonowych infekcji wirusowych. Większość zasług przypisujemy więc temu wirusowi, ale nie wiemy faktycznie ile innych wirusów i konsekwencji presji immunologicznej narzuconej przez lockdowny, maski itd. kryje się pod nazwą Covid-19. Możemy równie dobrze mieć do czynienia z zaostrzoną/poddaną presji falą migracyjną wirusów grypopochodnych i innych koronawirusów, które zlały się w chaosie danych epidemiologicznych i ogólnie chaosie tej pandemii z wirusem SARS-CoV2. Nikt w sumie tego nie wie, w jakim stopniu ma to właśnie miejsce. Zwłaszcza, że system testowania rtPCR ma swoje poważne wady (o czym wspomnę później i przedstawię Wam na to dowody), a także system ten wymierzony jest w poszukiwania tylko jednego patogenu, kiedy prawdopodobnie jest ich 10 mln razy więcej niż gwiazd. 10 do 31 potęgi wirusów krąży w powietrzu, wodzie, spada na nas każdego dnia z atmosfery. Gdybyśmy pobrali próbki wody z jeziora i przetestowali na zawartość wirusów to najprawdopodobniej znaleźlibyśmy cały ich koktajl, może nawet włącznie z wirusem HIV. Aby zrozumieć skalę to można sobie przeczytać taki krótki popularnonaukowy artykuł na ten temat: https://www.nationalgeographic.com/.../factors-allow...
Taka ludzka ingerencja o jakiej piszę musi mieć swoje konsekwencje. Takie są prawidła biologii. Uwielbiam biologię ewolucyjną, uważam że jest to jedna z najpiękniejszych dziedzin nauki, a teoria ewolucji jest jedną z najpiękniejszych teorii naukowych jaka istnieje. Wszystko jest w systemach biologicznych połączone ze sobą. Jakiekolwiek większe zachwianie któregoś fragmentu całości, będzie miało konsekwencje. Największym rezerwuarem dla wirusów grypopochodnych i przeziębieniowych są dzieci, co wyraźnie widać w statystykach. Najwięcej ofiar z kolei generują u ludzi starszych, z osłabionym lub niewydajnym już systemem odpornościowym. Dzieci często łapią infekcje, bo ich system odpornościowy uczy się kontaktu ze wszystkimi patogenami, naturalne Abs i odporność komórkowa limfocytów T są w stałym treningu, kształtują się. Dzięki temu po osiągnięciu stabilizacji wcześniej czy później np. po wieku dojrzewania, człowiek wkracza w dorosłe życie i jeśli nie jest wybitnie podatny, prowadzi zdrowy tryb życia, to albo nie choruje podczas sezonowych migracji, albo co jakiś czas łapie infekcje, aby system odpornościowy mógł być utrzymany w treningu lub być może miał styczność z na tyle nieznanym wariantem któregoś z sezonowych wirusów, że ten był zdolny namnożyć się w komórkach i wywołać objawy (jednocześnie przeprowadzając trening dla systemu odpornościowego gospodarza). Można się domyślić co oznacza dla dzieci i młodzieży zamknięcie szkół z punktu widzenia biologii ewolucyjnej. Przerwany zostaje łańcuch rytmów immunologicznych, co prowadzi do niewyobrażalnej presji na wirusy, które są zmuszone ewoluować w taki sposób, aby znaleźć efektywniejszą drogę do replikacji w jednym ze swoich głównych rezerwuarów, czyli populacjach młodszych. W efekcie wirusy mogą zacząć dotkliwiej atakować coraz młodsze grupy wiekowe, a w tym czasie kiedy będą miały utrudniony dostęp do populacji dzieci i młodzieży, prawdopodobnie ewolucyjnie przeskoczą na rezerwuar osób w wieku np. 25-40, powodując więcej objawów niż zwykle u tych grup. Jednym z głównych celów wirusa jest w końcu sprawienie by osoba stała się chora, bo wtedy wirus ma najlepsze warunki do replikacji i taka osoba wydala go z siebie w największych ilościach.
Kiedy dziki szczep wirusa z Wuhan dotarł do Włoch i rozpoczęła się w Europie tzw. pierwsza fala, zaatakował on głównie rezerwuar osób starszych. Te regiony Włoch gdzie wywołał największe szkody, to były regiony z bardzo wysoką średnią wieku. W tym krótkim oknie czasowym wywołał wśród populacji 80+ wiele zgonów. Większość ofiar z pozytywnym wynikiem testu rtPCR pochodziła z Lombardii, a średnia wieku wynosiła 81 lat. Region ten słynie z wysokich wskaźników palaczy i niskiej jakości powietrza. Z racji tego, że mają tam jedną z wyższych średnich wieku na świecie, szpitale zostały dosłownie w bardzo krótkim odcinku czasowym zalane pacjentami i doprowadziło to do przeciążenia systemu ochrony zdrowia. Duże stężenie zakaźnych areozoli wydalanych przez tych pacjentów infekowało też lekarzy, wśród których zdarzały się również niestety zgony (głównie u tych zaawansowanych wiekowo medyków). W miarę upływu czasu wirus jednak mutował i osłabiał swój peak śmiertelności. Dla większości osób młodszych był stosunkowo niegroźny. Naturalnie wirus ten przeszedłby więc w wariant endemiczny, gdzie najprawdopodobniej pozostałby niegroźny dla populacji młodszych i o podobnej skali zagrożenia do grypy dla populacji starszych. Tak właśnie stało się w krajach, które nie zastosowały drakońskich obostrzeń lub zastosowały stosunkowo krótki twardy lockdown w początkowej fazie pandemii. W Chinach, czyli epicentrum pandemii, zastosowano krótki twardy lockdown w Wuhan i okolicach, a na wiosnę ludzie żyli tam już normalnie. W kraju liczącym 1,4 mld ludzi odnotowano łącznie 90,386 przypadków, z czego 85,471 wyzdrowiało, zanotowano 4,636 zgonów. W wakacje, bez masowych kampanii szczepień, w Wuhan ludzie tłumnie bawili się już na koncertach i dyskotekach, bez maseczek i dystansu. W tej chwili mają tam 279 aktywnych przypadków, z czego 276 (99%) ma łagodny przebieg, a 3 przypadki mają przebieg poważniejszy lub krytyczny. Oryginalny szczep wirusa SARS-CoV2 z Wuhan u większości zdrowych ludzi powodował głównie łagodne objawy lub nie powodował żadnych objawów. Jeśli przeanalizujemy dynamikę naturalnej, samo-ograniczającej się pandemii (np. pandemii grypy podczas I wojny światowej), to stanie się jasne, że ilość zgonów wśród ludzi nie będzie wyższa, niż ilość ściśle potrzeba wirusowi do wbudowania się na stałe w zupę migracyjną. Bez ludzkiej interwencji taka pandemia ostatecznie skutkuje odpornością zbiorową. To otwiera drzwi dla wirusa, aby przejść w wariant endemiczny, z sezonowymi skokami zakażeń (jak obserwujemy w przypadku innych koronawirusów i wirusów grypopochodnych), podczas gdy większość populacji jest chroniona. Żadna pandemia nie trwała dłużej niż 2 lata, nawet hiszpanka ani świńska grypa. Kiedy odporność zbiorowa zostaje osiągnięta, nawroty wirusa są kontrolowane przez systemy immunologiczne, dzięki dobrze wytrenowanym naturalnym Abs oraz pamięci po poprzednich kontaktach z wirusem.
Niestety przedłużające się lockdowny i reżim sanitarny w Europie prawdopodobnie przyczynił się do presji immunologicznej i nie pozwolił ludziom na swobodną adaptację do wirusa, a wirusowi na naturalną adaptację do wszystkich grup wiekowych bez zwiększania śmiertelności. Z tego co czytałem, to większość krajów dostała z różnych Międzynarodowych Funduszy Walutowych bardzo dużo pieniędzy, aby zrobili dokładnie taki sam schemat twardych i przedłużonych lockdownów, jak we Włoszech oraz traktowali tego wirusa jak ebolę. Niektórzy prezydenci się na to nie zgodzili. Przedsmak jak może wyglądać odporność stadna mieliśmy w Polsce w wakacje, kiedy mnóstwo ludzi zalało plaże, miejscowości turystyczne, odbywały się festiwale i koncerty i nie mieliśmy tragedii: 1 lipca było zarejestrowanych 1,477 zgonów z powodu Covid-19, a 31 sierpnia 2,039, a do 30 września 2,513, z czego przeważająca większość to były starsze i schorowane osoby, często z domów opieki, które i tak raczej mocno nie udzielały się w życiu społecznym. Niestety cały czas nakręcana była panika medialna, a ludzie którzy jej uwierzyli i od kwietnia, również w trakcie wakacji, drastycznie ograniczyli swoje życie społeczne, siedzieli w domach i stresie, doświadczyli prawdopodobnie poważnych konsekwencji, kiedy nadszedł październik-listopad i kolejny szczyt migracji wirusów, był on już m.in. po dłuższym lockdownie wiosennym, o wiele bardziej dotkliwy, nastąpiło też wzmożone testowanie, czego konsekwencją było załamanie systemu ochrony zdrowia, co doprowadziło do dużego skoku zgonów. Już wtedy presja immunologiczna narzucona na wirusa miała swoje widoczne konsekwencje, co niestety tylko pogłębiało się w miesiącach kolejnych i pogłębia do dziś. Biologia ewolucyjna na tak podstawowym poziomie rozumowania to nie jest "rocket science", można to dość łatwo zrozumieć, a także zrozumieć, że każda nasza ingerencja uruchamia łańcuch przyczynowo-skutkowy, który niestety jest tak kompleksowy, że nie jest z kolei łatwe przewidywanie konsekwencji. Tymczasem fani tych wszystkich obostrzeń i sanitarnych reżimów zdają się patrzeć tylko na krótkoterminowe korzyści (których nie widać), nie rozumiejąc szerszej perspektywy, która włącza m.in. kolejne migracje wirusów, wpływ na psychikę dzieci, młodzieży i dorosłych, gospodarkę, a przede wszystkim pacjentów niecovidowych (inne choroby nie zniknęły).
Według mnie jedyna opcja jaką mamy, kiedy pojawia się patogen o potencjale pandemicznym, który może być groźny powyżej potencjału wirusów grypopochodnych, dodatkowo jeśli istnieje podejrzenie, że może być to broń biologiczna lub uciekinier z labu, to zastosować wydaje się najbardziej skuteczne rozwiązanie: jak najszybciej zamknąć granice państwa, zamknąć granice województw, objąć wzmożoną ochroną domy opieki, zarządzić twardy lockdown i pracę zdalną tam gdzie się da na 2 tygodnie, czyli mniej więcej okres, po którym u tych co zdążyli się zarazić wystąpią jakieś objawy i będzie można ich wyłapać, odizolować i leczyć lub będą mogły te osoby same się odizolować i leczyć w domu, promować zdrowe postawy społeczne (ruch, podaż witaminy D, cynku, żelaza, selenu) zabezpieczyć żywność odkrytą w sklepach, a najlepiej przekształcić na te dwa tygodnie sklepy w sprzedaż okienkową, gdzie ludzie podchodziliby pojedynczo do okienka i prosili o konkretne artykuły spożywczo-przemysłowe, które byłyby im wydawane przez obsługę sklepu. Po tych dwóch tygodniach powinno się otworzyć najpierw granice województw, znieść twardy lockdown, nadal dbać o starsze roczniki, a reszcie pozwolić normalnie żyć i ćwiczyć układ odpornościowy. Przede wszystkim dopuścić w trybie awaryjnym dotychczas dobrze przebadane i sprawdzone leki przeciwwirusowe na bazie literatury naukowej i doświadczeń lekarzy, wprowadzić je do wczesnego leczenia ambulatoryjnego i szpitalnego, na bieżąco organizować konferencje online z lekarzami-praktykami, którzy takie terapie stosują. Jednocześnie potraktować chwilowe zaostrzenie sezonu grypowego naturalnie (mając na uwadze 2-tygodniowy twardy lockdown i krótkotrwałą presję immunologiczną narzuconą na patogeny), potraktować to jak normalne endemiczne wirusy grypowo-przeziębieniowe i stopniowo wracać do normalności, bez masowego systemu testowania, długich lockdownów i bezużytecznych maseczek. Granice państwa pozostawić zamknięte tak długo jak jest potrzeba w zależności od sytuacji w innych krajach. Jeśli wszystkie kraje zastosowałyby podobny model, to pewnie dość szybko udałoby się sytuację opanować, otworzyć granice i przywrócić globalne rytmy immunologiczne wśród ludzi. Każda inna opcja, na dodatek przy wirusie o takiej charakterystyce jak SARS-CoV2, czyli przedłużające się lockdowny i inne poważne ingerencje w biologię, siłą rzeczy i ewolucji obrócą się przeciwko nam, wywołując o wiele większe szkody niż sam wirus. Trzeba pamiętać, że wszystkie wydaliny ludzi i zwierząt osiadają na różnych powierzchniach, zmieniają się z czasem w pył i są roznoszone przez wiatr, przenikają domostwa, bloki mieszkalne. Nie da się odgrodzić od świata biologicznego (można to zrobić jedynie w specjalistycznych kombinezonach w specjalnie do tego zaadaptowanych placówkach, gdzie przechowuje się i bada wirusy). To że zamkniemy się w domu, nie oznacza, że jesteśmy chronieni. Dlatego też często osoby starsze mimo, że rodzina na nich ekstremalnie uważa, a w szczytach sezonów wirusowych, osoby te nie wychodzą z domu i ciepło się ubierają, zdarza się, że nagle łapią infekcję wirusową i chorują lub umierają. Tak mniej więcej z punktu widzenia tego co wiem o biologii, mógłby wyglądać schemat postępowania, ale to tylko moje przemyślenia, nie jestem epidemiologiem i ekspertem w tej dziedzinie.
Zatem nie, lockdowny dłuższe niż 2-3 tygodnie nie są rozwiązaniem. Są ogromną szkodą, a ludzie którzy podświadomie czują, że powinni się ze sobą spotykać i normalnie żyć, mają rację, instynkt ewolucyjny podpowiada im dobrze. Instynkt ten jest silniejszy niż tzw. racjonalne myślenie, zwłaszcza jeśli to myślenie nie jest wcale takie racjonalne, a bazuje na kampanii strachu, apokaliptycznych symulacjach komputerowych, zniekształconych danych epidemiologicznych, czy lęku przed śmiercią.
To nie jest przypadek, że nagle pojawiły się te supermutanty wysoce zakaźnych wariantów, które atakują coraz młodsze grupy wiekowe. To być może też nie przypadek, że w krajach gdzie te warianty się pojawiły (RPA, Brazylia, Wlk. Brytania) w wakacje były prowadzone intensywnie badania kliniczne szczepionek genetycznych; przykład: https://www.thelancet.com/.../PIIS0140-6736(20.../fulltext Nie twierdzę, że akurat w przypadku tych wariantów to szczepionki zawiniły (wystarczyła presja immunologiczna interwencji lockdownowo-maseczkowo-sanitarnych), ale mogły dodatkowo wzmocnić ten proces niedługo po zakończeniu tych badań. Używanie po raz pierwszy na taką skalę szczepionek genetycznych, nigdy wcześniej nie stosowanych tak szeroko u ludzi, dopuszczonych awaryjnie w połączeniu z nowymi mutacjami genetycznymi wirusa w obrębie białka S i powinowactwa do receptora ACE2, wcale nie brzmi podejrzanie, wcale a wcale; Niestety masowa kampania szczepień tego typu szczepionkami jest kolejną jeszcze poważniejszą ludzką interwencją w biologię, która może jeszcze szybciej wpłynąć na promocję mutacji selekcyjnej i ucieczki immunologicznej, co ostatecznie doprowadzić może do całkowitej odporności wirusa na przeciwciała szczepionkowe.
---
W tym momencie dochodzimy do głównego punktu moich obaw w tej chwili. Chodzi o masową kampanię szczepień, która jest teraz prowadzona w szaleńczym tempie na pałę. Jest to bardzo złożony problem, dlatego postaram się go opisać w miarę prosto i zwięźle, aby każdy zainteresowany zrozumiał jaki mam problem z tymi szczepieniami. Nie wynika to z żadnych postaw antyszczepionkowych, a ze ścisłej analizy literatury, obserwacji i punktu widzenia biologii ewolucyjnej.
Zacznijmy od podstaw. Nie szczepi się masowo ludzi podczas aktywnej pandemii, kiedy wirus przechodzi kluczowe mutacje i ludzie dodatkowo są na te nowe warianty narażeni. Do tej pory elementarz dobrze prowadzonej immunizacji/kampanii wakcynologicznej zakładał, że szczepienia muszą zostać wykonane w odpowiednim czasie (przed nasileniem migracji) i powinny być przeprowadzone szczepionkami sterylizującymi zagrożenie (robiliśmy tak wiele razy w przeszłości z niezłym skutkiem). Taka sterylizacja w uproszczeniu niszczy patogen i ucina jego transmisję. Niestety te szczepionki genetyczne są transparentne. Są to szczepionki zaprojektowane, aby ograniczyć możliwość ciężkiego przebiegu choroby przez wzbudzenie specyficznych przeciwciał u osoby zaszczepionej. Tak też były projektowane badania kliniczne. Były one tak zaprojektowane, że siłą rzeczy dość łatwo, kompilując dane (odrzucając wszystkie wykluczenia, rezygnacje w trakcie badań itp.), można było wykazać rzekomą skuteczność 80-95%. Weźmy dla przykładu jedno z badań klinicznych szczepionki Pfizer/BionTech: 18242 osoby z jednej grupy otrzymały dwie dawki szczepionki, a 18379 osób otrzymało placebo. W grupie szczepionych na 18242 osoby trafiło się 8 przypadków Covid-19 w okresie obserwacji. W grupie placebo zdarzyło się 162 przypadki Covid-19. W sumie zarejestrowano 10 ciężkich przebiegów choroby - 1 w grupie szczepionych i 9 w grupie placebo. Na tej podstawie oszacowano, że skuteczność szczepionki wynosi 95%. Te badania nic nie mówią w jaki sposób szczepionka zapobiega przed transmisją, nic nam nie mówią o tym, czy osoba szczepiona może być bezobjawowym nosicielem wirusa, nic nie mówią jak długo utrzyma się ochrona, co się będzie działo kiedy przeciwciała będą spadać, jak to się będzie miało do naturalnych Abs oraz jaką dają ochronę przed kolejnymi wysoce zakaźnymi wariantami. Poza tym wykorzystane w badaniu testy rtPCR nie wiadomo jak bardzo zniekształciły ostatecznie dane o przypadkach pozytywnych oraz ciężkich przypadkach zarejestrowanych w czasie obserwacyjnym badania klinicznego. Czy było możliwe, że wśród tych 9 ciężkich przebiegów w grupie placebo na 18379 osób, trafił się faktycznie nie Covid, a np. grypa typu A, przy jednoczesnym wyniku pozytywnym rtPCR. Ilu cykli amplifikacyjnych Ct w testach rtPCR użyto w grupie szczepionej, a ile w grupie placebo, czy zawsze były to te same testy i czy wszystkie laboratoria wykonywały je w tych samych progach Ct. Wiadomo już, że często testy powyżej progu odcięcia Ct 30 mogą zaburzać wyniki w kierunku fałszywych pozytywów. Dlatego liczby z tych badań klinicznych, którymi tak wiele osób się podnieca, mnie nie powalają. Poza tym w niektórych trialach jako placebo użyto zamiast soli fizjologicznej, inną szczepionkę np. na zapalenie opon mózgowych, meningokokową i posocznicową. Nie wiadomo w jakim stopniu podanie tych szczepionek jako placebo mogło wpłynąć na końcowe wyniki. W jaki sposób mogły one wpłynąć na układ immunologiczny osoby z grupy placebo i czy taka ingerencja w homeostazę immunologiczną na poczet badania, przypadkiem nie uwrażliwiła osoby na potencjalną infekcję koronawirusową, a także w jaki sposób taka interwencja mogła przyczynić się do uzyskania fałszywie-dodatniego wyniku testu rtPCR. Jednak to tylko taka dygresja. Teraz najważniejsza sprawa.
Wszystko wskazuje na to, że te szczepionki jedynie zmniejszają ryzyko, nie chronią przed zachorowaniem, a także nie wykluczają asymptomatycznego nosicielstwa. Do tego informacja genetyczna została wkodowana na podstawie pierwotnego szczepu z Wuhan (jeśli Chińczycy przysłali prawdziwe dane i nie doszło do manipulacji sekwencji RaTG13 w bazie danych GenBank, ale to jest osobna historia i nie ma sensu w to wchodzić). W każdym razie szczepienie tak monolitycznie zaprojektowaną szczepionką podczas aktywnej pandemii na stary szczep, kiedy wirus przechodzi kluczowe mutacje w obrębie białka S, nie wydaje się dobrym pomysłem. Przede wszystkim powstałe nowe warianty mogą okazać się groźne dla osoby, która jest zaszczepiona wariantem pierwotnym, mniej aktualnym lub nieaktualnym. Zresztą to zdaje się właśnie dziać na naszych oczach:
Dodatkowo jak wynika z obserwacji szczepienia te są transparentne. Zdarza się, że ludzie łapią infekcję pomimo szczepienia. Najczęściej też od razu po szczepieniu rozwijają objawy infekcji Covid-19 / silnej odpowiedzi immunologicznej, gdzie w tym oknie mogą zarażać innych. Wbrew temu co twierdzą niektórzy eksperci to nie jest normalne, że szczepionka wywołuje takie objawy, a także że działa jak loteria - jednych rozkłada na kilka dni, innych na kilka tygodni lub nie wywołuje żadnych większych problemów zaraz po przyjęciu. Do tej pory śmiano się z ludzi, którzy twierdzili, że po szczepieniu na grypę dostawali objawów grypy lub w sezonie immunizacji, przeszli taką grypę jak nigdy wcześniej. Moim zdaniem szczepionka nie powinna działać jak loteria, to jest bez sensu. Nagle to wszystko stało się normalne.
Szczepionka indukuje w organizmie powstanie silnych i specyficznych dla białka kolcowego S przeciwciał, które jakiś czas po szczepieniu utrzymują się na dość wysokim poziomie. Niestety te specyficzne monolityczne przeciwciała mają większe powinowactwo do patogenu, dlatego są w stanie strącać (wygrywać rywalizacje) z naszymi naturalnymi Abs (IgM, IgG3, IgA), które są pierwszą linią obrony immunologicznej u człowieka. W ten sposób podczas gdy S-specyficzne przeciwciała szczepionkowe prężą swoje muskuły przy kontakcie z patogenem lub patogenami (np. również innymi koronawirusami), nasze naturalne Abs pozostają bez treningu. Dodatkowo istnieje ryzyko, że u wielu osób te przeciwciała specyficzne nie osiągną pełnej dojrzałości. Wystarczająco wiele słyszeliśmy o przypadkach kiedy nagle stwierdzano, że jednak jedna dawka szczepienia wystarczy lub odwlekało się w czasie dawkę następną. Kiedy takie przeciwciała nie osiągną pełnej dojrzałości i wówczas organizm zetknie się z wirusem objawowo lub bezobjawowo, to infekcja wirusowa na tle suboptymalnej odpowiedzi immunologicznej, umożliwi wirusowi ucieczkę spod presji immunologicznej poprzez promowanie u wirusa selekcji mutacji. Selekcja tych mutacji korzystnie zachodzi w białku S jako, że jest to białko odpowiedzialne za infekcję wirusową. Ponieważ wybrane mutacje nadają wirusowi zwiększoną zdolność zakaźną, teraz wirusowi jest znacznie łatwiej wywołać ciężką chorobę u zakażonych osobników. Im więcej osób rozwija infekcję objawową, tym lepiej wirus może zabezpieczyć swoje rozprzestrzenianie się i utrwalanie (ludzie, którzy ciężko zachorują będą wydalać więcej wirusa i przez dłuższy okres czasu niż osoby zakażone bezobjawowo). Ten mechanizm może mieć miejsce zarówno u osób zaszczepionych, które wytworzą objawy, a także u zaszczepionych asymptomatycznych nosicieli. Jako, że szczepionki nie są sterylizujące, a transparentne, to mogą wręcz uczyć wirus, w jaki sposób ten ma w najbardziej optymalny sposób uciec przed presją immunologiczną i dokładnie jaki rodzaj presji ewolucyjnej w kierunku promocji mutacji ma się odbyć, by odpowiednia zmiana w domenie białka S została przeprowadzona. Oznacza to, że wraz ze wzrostem wskaźnika infekcji w populacji, liczba osobników zakażonych w momencie chwilowego wzrostu przeciwciał S-specyficznych Abs, będzie stale rosła. W konsekwencji wzrośnie liczba osób, które zostaną zainfekowane podczas spadku ich wrodzonej odporności. W rezultacie stale rosnąca liczba pacjentów stanie się bardziej podatna na ciężką chorobę, zamiast rozwinąć tylko umiarkowane symptomy (ograniczone do górnych dróg oddechowych) lub nie rozwinąć objawów wcale. Dodatkowo nie wiadomo jeszcze jak szybko przeciwciała szczepionkowe zaczną zanikać. Niestety wiele skazuje na to, że nawet jeśli osiągną one minimalne wartości, to mogą nadal strącać naturalne Abs oraz działać suboptymalnie. Naturalne Abs i naturalna odporność ogółem pełnią kluczową rolę w ochranianiu nas przed patogenami, jako że tworzą one pierwszą linię obrony immunologicznej. W przeciwieństwie do ochrony nabytej, wrodzona odpowiedź immunologiczna chroni nas przed ogromnym spektrum patogenów (zatem nie narażaj lub nie poświęcaj swojej wrodzonej odpowiedzi immunologicznej!). Tyczy się to również chorych pomysłów ze szczepieniami dzieci tymi eksperymentalnymi preparatami. W ten sposób istnieje niebezpieczeństwo, że nie wiadomo w jakim stopniu i na jak długo poświęci się przez to ich wrodzone Abs.
Jeśli nie używasz szczepionek sterylizujących, a jedynie zmniejszających ryzyko lub w najlepszym wypadku chroniących jakiś czas przed ciężkim zachorowaniem, na dodatek w środku aktywnej pandemii, to robisz coś co jest zaprzeczeniem odpowiedzialnej i dokładnej akcji immunizacyjnej. W pierwszym rzędzie zaszczepiono seniorów i sektor medyczny. Te środowiska są doskonałymi inkubatorami dla wirusa, ponieważ szczepienie nie sterylizuje zagrożenia. Świeżo po szczepieniu osoby te z reguły mają na tyle wysoki poziom S-specyficznych przeciwciał, że wirus styka się ze ścianą i może przejść w tryb asymptomatyczny. Osoby szczepione mogą więc nadal transmitować wirusa, który jest pod ogromną presją by znaleźć ewolucyjny sposób by zacząć się efektywnie replikować i zarażać. Przykładowo domy seniora są świetnymi inkubatorami, ponieważ są tam teraz głównie zaszczepieni pensjonariusze i zaszczepiony lub nie personel ludzi młodszych, którzy się nimi opiekują. Jako, że grupy te są nadal podatne na infekcje wirusowe, będą najprawdopodobniej przez jakiś czas nosicielami bezobjawowymi i objawowymi jeśli wirus jednak zaatakuje z sukcesem taką starszą, zaszczepioną osobę. Wiemy już o takich przypadkach, że to się dzieje, pomimo szczepienia. Zatem wirus w takim inkubatorze wchodzi ze sobą w interakcje, następują interferencje wirusowe, zjawisko które w sumie nadal jest przez nas bardzo słabo poznane. Wirus przeskakuje od gospodarza do gospodarza pchany ewolucyjnym mechanizmem adaptacyjnym do znalezienia najbardziej odpowiedniej i optymalnej drogi do efektywnej replikacji. Presja immunologiczna na wirusa jest tak wysoka, że jakakolwiek przewaga ewolucyjna (np. promocja odpowiednich mutacji) jest dla niego na wagę złota. Dodatkowo wirus styka się z personelem ludzi młodszych, jeśli oni są zaszczepieni, to owa presja jest jeszcze większa i wirus dokonuje dokładnie tego samego mechanizmu adaptacyjnego w nieco innych warunkach immunologicznych (u osoby młodszej). Personel zaszczepiony również może być nosicielem bezobjawowym. Wystarczy, że wyniosą takiego "wyszturchanego" wirusa z inkubatora (domu opieki) poza placówkę (myśląc, że są przecież chronieni przez szczepienie). Jeśli na jakiś czas (na czas kiedy specyficzne Abs ze szczepionki będą stanowiły dla wirusa ścianę, zablokujesz wirusowi dostęp do danej populacji np. osób starszych, gdzie nie mogą "rozwinąć skrzydeł" swojej machiny replikacyjnej, to siłą rzeczy promujesz wirus do ewolucji w stronę, w której te skrzydła rozwiną u coraz młodszych grup wiekowych. W efekcie kolejne powstałe mutacje będą atakować coraz młodsze roczniki, które nie będą już tylko przechodzić infekcji bezobjawowo, a zaczną stopniowo doświadczać objawów o różnym stopniu nasilenia, bo celem wirusa jest uczynić osobę chorą (bo wtedy jest najwyższe miano replikacji i rozsiewu). Jeśli chodzi o sektor medyczny może to wyglądać podobnie, choć prawdopodobnie sytuacja może być znacznie gorsza, ponieważ środowisko szpitalne wydaje się dla wirusa o wiele doskonalszym inkubatorem do selekcji mutacji. W tym środowisku presja może być znacznie większa, dodatkowo może być to jeszcze lepszy posiew do "nauki" dla wirusa. Mamy bowiem potencjalne interakcje osób chorych o różnym stopniu osłabienia systemu immunologicznego i zaszczepiony personel medyczny w środowisku mniej lub bardziej sterylnym z ciągłym napływem nowych osób chorych. Natomiast wirus będzie się do sytuacji adaptował, ponieważ jest to coś, co umie robić najlepiej. Dodatkowo nie wiadomo jak długo utrzymają się przeciwciała specyficzne. Kiedy zaczną spadać, dla wirusa będzie to jeszcze większa przewaga do adaptacji i promowania mutacji selekcyjnej, ponieważ ta najlepiej zachodzi na suboptymalnym poziomie odpowiedzi immunologicznej. Do tego nawet jak przeciwciała S-specyficzne osiągną poziomy minimalne, mogą nadal strącać wrodzone/naturalne Abs, które nie będą trenowane. W ostateczności nie dość, że wirus może zacząć infekować coraz młodsze grupy ludzi, nowe jego warianty staną się również niebezpieczne dla zaszczepionych. Poza tym osoby zaszczepione zostaną w różnym stopniu pozbawione pierwszej linii obrony immunologicznej przed innymi patogenami oraz różnymi wariantami koronawirusów. Problem może narastać z każdą kolejną migracją.
Proszę spojrzeć co działo się w Izraelu kiedy rozpoczęto masową kampanię szczepień. Rozpoczęto kampanie 21 grudnia 2020 roku, kiedy na liczniku było 378,259 przypadków. 21 stycznia 2021 było tam już 582,869 przypadków Covid-19, 21 lutego 2021 - 750,043, a 21 marca 2021 - 827,772 przypadki. Wygląda to jak doskonałe podłoże pod ucieczkę immunologiczną i promowanie mutacji na tle suboptymalnej odpowiedzi immunologicznej. Przeciwciała po szczepieniu dojrzewają tygodniami, w tym czasie dochodzi do ogromnego wzrostu infekcji (zwłaszcza, że Izrael to małe państwo). Co z tego, że teraz obserwujemy tam spadek zachorowań, to jest jak obserwowanie słupków na giełdzie. Oczywiście będziemy obserwować spadki, bo po każdym peaku, nadchodzi zjazd, poza tym najsłabsze jednostki umarły podczas peaku zachorowań styczeń-marzec, do tego dochodzi sezonowość i czasowe zablokowanie wirusowi pełnego dostępu do populacji. W innych krajach bez masowych kampanii szczepień lub bez szczepień w ogóle, również obserwujemy naturalne spadki. Do tego wirus został poddany ogromnej presji immunologicznej, której skutki mogą wyłonić się dopiero za jakiś czas. Szczególnie kiedy przeciwciała specyficzne indukowane szczepionką zaczną spadać, nadal wypierając odporność wrodzoną. Selektywne immunologiczne wymykanie wirusa będzie faworyzowało dalsze rozpowszechnianie się wysoce zakaźnych wariantów w miarę jak masowe szczepienia będą zwiększać liczbę asymptomatycznych roznosicieli wśród biorców szczepionek. Poskutkuje to transmisją wirusa na grupy niechronione lub które jeszcze nie zetknęły się z wirusem. To jest odwrotność tego co szczepienia powinny robić. W ten sposób nie ma szans, aby przyczyniły się one do osiągnięcia odporności zbiorowej, a także nie będzie szans by wyeliminowały nowe warianty, ponieważ przeciwciała szczepionkowe będą coraz mniej kompatybilne z białkiem kolcowym krążących wariantów, przy jednoczesnym dalszym utrudnianiu wiązania się naturalnych Abs z wirusem. Neutralizujące przeciwciała anty-S IgG mają wysokie powinowactwo do białka S, natomiast IgM są bardzo łapczywe na koronawirusy. Przeciwciała anty-S mogą nadal słabo wiązać się do białka S, nawet jeśli nie będą mogły zapobiec wiązaniu wirusa do receptora ACE-2 (powinowactwo białka S wirusa do ACE2 jest znacznie wyższe niż S-specyficznych przeciwciał). Nawet jeśli powinowactwo wysoce specyficznych IgG do białka S jest słabe, to nadal może blokować/strącać wiązanie multimerycznych IgM, które nie są S-specyficzne. Multimeryczne IgM nie wchodzą w interakcje z indywidualnymi antygenami, ale wiążą się przez multiwalentne interakcje z powtarzalnymi wzorcami/schematami na powierzchni wirusa. W związku z tym pomimo wysokiej łapczywości IgM na wirusa, nie są one zdolne wygrać rywalizacji z wysoce specyficznymi IgG o wiązanie do wirusowego białka S.
Połączenie ucieczki immunologicznej z dominującą cyrkulacją nowych wariantów wirusowych jest receptą na przyspieszenie wiralnej oporności wirusa na szczepionkę i długotrwałą supresję (stłumienie) naturalnej, wrodzonej odpowiedzi immunologicznej nie tylko na nowego koronawirusa, ale na wszystkie koronawirusy. W związku z tym może też dojść do zaostrzenia sezonowych wirusów przeziębieniowych. Tutaj można użyć analogii antybiotyku. Jeśli podawalibyśmy wszystkim jak leci antybiotyk, który tylko częściowo działa na patogen, to po pewnym czasie mielibyśmy katastrofę antybiotyko-oporności tego patogenu. Biorąc pod uwagę wszystkie dostępne dane obserwacyjne i literaturę naukową, nie widzę naukowych podstaw w jaki sposób miałoby to wszystko zakończyć się dla nas szczęśliwie. Dalsze szczepienie tymi szczepionkami transparentnymi w toku pełni aktywnej pandemii jest chyba najgorszym możliwym przykładem niedoskonałej i dziurawej kampanii wakcynologicznej jaką można sobie wyobrazić. Oto przykład z przeszłości, czym to skutkuje: https://journals.plos.org/plosbiology/article...
Żeby w pełni zrozumieć te dość złożone zagadnienia, warto dokładnie zapoznać się z literaturą naukową. Przedstawiam zatem poniżej istotne publikacje z jakimi trzeba się zaznajomić, aby mieć pełniejsze spektrum postrzegania tego kompleksowego problemu. Jednocześnie jeśli ktoś oczekuje, że w dostępnej literaturze znajdzie pełne rozwiązanie i opis powyższych problemów, to trzeba mieć na uwadze, że dopiero zaczynamy zauważać konsekwencje naszej interwencji w trajektorię pandemii. Nigdy wcześniej nie wydarzyło się to na taką skalę, zatem aby zrozumieć co teraz się dzieje należy dokładnie zapoznać się z dostępną literaturą oraz potrafić dokonać syntezy informacji i wyciągnąć na tej podstawie wnioski. Oto literatura do ogarnięcia:
1) Naturalne przeciwciała (komórki B-1A, sIgM, naturalne Abs i wrodzona odporność na koronawirusy i Covid-19):
2) Rola naturalnych Abs i komórek NK u asymptomatycznych nosicieli; transmisja u asymptomatycznych nosicieli; ochrona asymptomatycznych nosicieli nie przez Abs:
3) Naturalne Abs i ich rola w stabilizacji prezentacji antygenów klasy MHC-I; powierzchniowa komórkowa ekspresja peptydów klasy MHC-I związanych z koronawirusami:
4) Przeciwciała mogą wiązać się do SARS-CoV2 bez neutralizacji wirusa / zapobieganiu zachorowania:
5) Naturalna i indukowana przez szczepienia ucieczka immunologiczna:
6) Mechanizm rozsiewania wirusa i oczyszczania:
7) Dynamika humoralnej odpowiedzi immunologicznej przeciw Covid-19 i potencjał reinfekcji:
8) Lekcja i wiedza wyniesiona z szczepionek na ospę i pandemii grypy z 1918 roku:
9) Ponowna ekspozycja na białko S u obiektów po naturalnej infekcji wywołało powstanie krzyżowych neutralizujących przeciwciał:
---
Wiele z powyższych problemów zostało bardzo dobrze przedstawionych przez dr Geerta Vanden Bossche w jego wykładzie na ostatnim Szczycie Szczepień. Dr Bossche jest światowej sławy ekspertem w badaniu i rozwoju szczepionek. Poświęcił swoją naukową karierę wakcynologii. W latach 1995-2019 pełnił kluczowe stanowiska (najczęściej kierownicze) w najważniejszych programach wakcynologicznych dla największych graczy w wakcynologii. Reprezentował GAVI, które mianowało go szefem programu szczepień na Ebolę, pracował w Fundacji Billa i Melindy Gates.
Tutaj link gdzie można obejrzeć wykład dr Bossche z ostatniego Szczytu Szczepień: https://www.youtube.com/watch?v=-55eZbT1PfY
Zdecydowałem się napisać do dr Vanden Bossche, aby przedstawić mu w skrócie wszystkie moje zaprezentowane tutaj obawy, a także moje zrozumienie obecnej sytuacji. Następnego dnia dostałem od niego odpowiedź:
" Dear Jakub,
I’ve barely time to answer emails. I did read yours, though, and must say that I am very impressed. Of course, I agree with all your points. THE big disaster will only start when they will soon vaccinate youngsters and children for vaccinal antibodies will outcompete their variant-nonspecific antibodies without offering themselves any protection against the steadily growing panoply of more infectious variants. All can help by spreading science-based messages and interviews. My best G"
Niestety potwierdził on, że moje obawy są słuszne, przynajmniej według jego wiedzy. Z kolei obawy dr Bossche zaczyna też podzielać wielu wysokiej klasy naukowców. Oto przykłady:
"Wprowadzenie częściowo skutecznego reżimu szczepień podczas szczytu pandemii o dużej częstotliwości infekcji nie jest dobrym pomysłem jeśli chcemy uniknąć szczepionko-oporności (...) Istnieje szansa, (...) że ludzie oczekujący na drugą dawkę będą posiadali suboptymalny poziom odpowiedzi immunologicznej, co narzuci selektywną presję na wirusa. Jeśli ktoś zostanie zainfekowany w trakcie interwału pomiędzy dawkami, presja ta umożliwi na wyłonienie się zmutowanych wersji SARS-CoV2 zdolnych do strącenia odpowiedzi immunologicznej osoby przez tzw. wariant ucieczki. Każdy taki wariant zdolny do wywołania ciężkiego przebiegu choroby może potencjalnie wywołać całkiem nową i dewastującą falę infekcji i śmierci" - Paul Bienasz, PhD, Howard Hughes Medical Institute / Rockefeller University, New York, February 10, 2021;
"Nowe warianty koronawirusa zdolne do ucieczki immunologicznej od protekcji wzbudzonej przez szczepienia są realnym scenariuszem. Takie warianty mogą powstać głównie w obszarach, gdzie wielu ludzi jest szczepionych na tle wysokiego wskaźnika infekcji. W najgorszym scenariuszu spowoduje to konieczność zrestartowania całego programu szczepień od zera" - Viola Priesemann PhD, Max Planck Institut, Göttingen, March 25, 2021 - RND /ARD;
"Mutacje również zachodzą w przypadku braku presji selekcyjnej, ale presja selekcyjna w zasadzie zwiększa się jeśli rezerwuar wirusa wysycha. W tym ujęciu Pan Vanden Bossche ma absolutną rację" - Theo Dingermann, PhD, Goethe Universität Frankfurt, March, 2021;
"Mimo, że Geert Vanden Bossche doszedł do tego zupełnie inną drogą, obydwoje zakończyliśmy takimi samymi konkluzjami: obecny projekt szczepionek i sposób w jaki zostały one wprowadzone, stwarza ryzyko wyłonienia się immuno-opornych wariantów. (...) Mogę zagwarantować, że dr Bossche wie o czym mówi" - Byran Bridle PhD, Ontario Veterinary College, University of Guelph, Canada, March 19, 2021;
---
Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe informacje, być może dlatego najnowsze modelowe symulacje przygotowane przez SPI-M (Scientific Pandemic Influenza Group on Modeling) dla rządu brytyjskiego, przewidują że kolejne fale pandemiczne w kontekście hospitalizacji i zgonów dotkną w dużej mierze zaszczepionych. Proszę spojrzeć na punkty 55. i 56. oraz wykresy z Fig. 11; źródło: https://assets.publishing.service.gov.uk/.../S1182_SPI-M...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz